środa, 30 grudnia 2015

REFORMA NAUKI W ASPEKCIE HISTORIOZOFICZNYM

Po latach wdrażania wystruganej w Białymstoku reformy, wiosną tego roku okazało się, że nadszedł czas na zmiany w polskiej nauce. Trudno to zrozumieć, ponieważ ustalono przecież, że dotychczasowe zmiany w nauce to dobre zmiany, a reforma natychmiast po wprowadzeniu przyniosła już, według znanej, a co najważniejsze wyjątkowo usportowionej ekspertki  pozytywne i zauważalne efekty. Pan profesor Zbigniew Błocki, nowy szef Narodowego Centrum Nauki najwidoczniej nic o tych ustaleniach nie wiedział i przez to doszedł do innych wniosków:
Jeśli diagnoza profesora jest słuszna, nadciąga kolejna fala działań naprawczych, tym razem przybliżających a nie oddalających. Operacje przybliżające będą musiały jednak przebiegać równolegle z wdrożonymi już (za unijne pieniądze) operacjami oddalającymi, których celem było jest i będzie dofinansowanie przedsiębiorców pod przykrywką reformowania nauki: 
W ten oto sposób staliśmy się jedynym krajem na świecie, w którym doszło do odwrócenia relacji finansowych pomiędzy przemysłem a nauką

To dopiero co odkryte przez naukowe elity, całkowicie unikalne zjawisko, było od dawna przeze mnie analizowane [np. tu i tu], lecz z pewnością nie dość wnikliwie. Niewątpliwie nie jest ono żadnym przejściowym wybrykiem, lecz oryginalnym osiągnięciem polskiej filozofii zarządzania nauką. By wytłumaczyć jego genezę należy posłużyć się znajomością heglowskiej historiozofii, która jak wiadomo nie wykazuje żadnych wybryków, a jedynie nieunikniony rozwój absolutnego rozsądku, wcielającego się w dzieje ludzkie, w tym zaś konkretnym przypadku w dzieje polskiej nauki i szkolnictwa wyższego. Rozsądek ów nakazuje wzrost innowacyjności i w aspekcie historycznym dążenie do innowacyjności zawsze było u nas obecne. W epoce Edwarda Gierka przybrało ono formę obowiązkowych świadczeń rozbudowanego przemysłu na rzecz nauki, szczególnie uprawianej na AGH w Krakowie, na obecnym zaś etapie obowiązkowych świadczeń nauki na rzecz resztek przemysłu oraz drobnych i średnich przedsiębiorców. 

Mamy więc do czynienia z przewidzianymi przez geniusza filozofii tezą i antytezą oraz chwilowym brakiem syntezy - idei wyższej, która sprzeczne tendencje wchłonie, pogodzi i rozwiąże. Chwilowy brak syntezy stanowi jednak, jak wiadomo, creme de la creme tej ideologii. Należy się więc uzbroić w cierpliwość - podstawową cechę historiozofów - i czekać. 

Czasy ideologicznego królowania tezy i antytezy spaja niewidzialna gołym okiem nić, łącząca umysły sterników gospodarki obu epok. Jest to niechęć do wymyślanych przez uczonych nowinek i traktowanie nauki jako miłego, nic nie znaczącego ozdobnika. Decyduje ona o jedynym w swoim rodzaju charakterze polskiej drogi do innowacyjności i nowoczesności. 

Odrębna specyfika procesów dziejowych jest najprawdopodobniej zakorzeniona w naszym charakterze narodowym. Nawet do socjalizmu zmierzaliśmy, jak sobie niektórzy przypominają, w sposób odrębny od innych kochających sprawiedliwość narodów (tzw. polska droga do socjalizmu). Niewykluczone zresztą, że polską drogę do socjalizmu i polską drogę do nowoczesności zawdzięczamy tym samym, albo przynajmniej tak samo (historiozoficznie) myślącym Polakom.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz