Ostatnio polskim biotechnologom z firmy
PolBiol udało się uzyskać drewnianą cytrynę (patrz fotografia). Owoc ten
powstał dzięki wprowadzeniu do genomu cytryny (Citrus limon) genów
determinujących formowanie ksylemu wtórnego u wierzby kruchej (Salix
fragilis). Dzięki temu drewniana cytryna jest relatywnie krucha. Posiada
też inne zalety: apetyczny wygląd, nadzwyczajną trwałość, wysoką wartość
energetyczną.
Drewniana cytryna, uzyskana przez
polskich uczonych, wykazuje niezaprzeczalną przewagę nad sztandarowym wytworem
amerykańskich naukowców, jakim był nie psujący się pomidor (odmiana CGN-89564-2, nazwana Flavr Savr). Zawierał on transgen
produkujący RNA antysensowny dla genu poligalakturonazy (enzymu powodującego
mięknięcie owoców) i zasłynął głównie z tego powodu, iż jego uzyskanie
stanowiło najdroższe przedsięwzięcie w historii hodowli roślin (!). Produkt
ten, wprowadzony na rynek w 1994 roku, okazał się handlowym niepowodzeniem i
został wycofany po trzech latach, w 1997 roku. Odrzucili go zarówno producenci
(ze względu na uciążliwości i koszty związane ze zbiorem i transportem) jak i
konsumenci. Na koniec próbowano go upchnąć w postaci pulpy – co budzi
szczególne rozbawienie w odniesieniu do produktu, którego przewaga polegać
miała na tym, że mógł długo zalegać półki sklepowe w postaci nienaruszonej –
ale i w tej postaci nie smakował ludności, i to nawet angielskiej, choć nie
słynie ona z wybrednego podniebienia.
Zaletą cytryny, jak wspomniano, jest
jej wysoka wartość energetyczna. Może być spalana we wszelkiego rodzaju
urządzeniach grzewczych przystosowanych do spalania drewna, wiórów, trocin itp.
Dzięki temu należy zwrócić na nią uwagę jako na potencjalną roślinę
energetyczną, wcale nie gorszą od miskanta olbrzymiego (Miscanthus x
giganteus), spartiny preriowej (Spartina pectinata), topinambura (Helianthus
tuberosus), rdestowca sachalińskiego (Polygonum sachalinensis) i
wielu innych, stanowiących w opinii ekologów nadzieję polskiej energetyki. Nic
nie stoi więc na przeszkodzie, by drewniana cytryna stała się z czasem równie
znana na świecie jak Flavr Savr, przysparzając jednak sławy nie amerykańskiej,
a polskiej biotechnologii.
Opisane wyżej osiągnięcie to pierwsza
jaskółka sukcesów, jakie wkrótce staną się dniem codziennym polskiej
biotechnologii. Zawdzięczać je będziemy dalekowzrocznej polityce władz (a
właściwie MNiSW), polegającej na bogatym wsparciu finansowym udzielonym tej gałęzi
w formie nieokiełznanych funduszy na badania naukowe (granty) i kształcenie
kadr (zamówienia na uruchomienie i utrzymywanie biotechnologicznie
zorientowanych kierunków studiów, dodatkowe stypendia dla studentów tych
kierunków). Chociaż w chwili obecnej, ze względu na brak pracy w kraju,
absolwenci biotechnologii szukają jej poza ojczyzną, to w najbliższej
przyszłości powrócą i przyczynią się do wyhodowania dużej liczby równie
obiecujących odmian roślin, a być może i zwierząt.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz