piątek, 11 maja 2018

CIEKAWOSTKA PREDATOROLOGICZNA

Koniunktura rozkręcona przez przybyłą z Zachodu modę na publish or perish zaowocowała wysypem dziwnych, żerujących na open akcesie czasopism i jeszcze dziwniejszych instytucji, punktujących te czasopisma według własnego widzimisię. Wskutek tego uczeni funkcjonują dzisiaj w światach równoległych - jedni w świecie czasopism budujących swoją renomę w oparciu o jakość ukazujących się w nich publikacji, inni w getcie płatnych żurnali dekorowanych fikcyjnymi punktami (wybudowanym z naukowej makulatury z myślą o uczonych z krajów aspirujących).

Oba światy nie są zupełnie odizolowane, a to ze względu na globalny przepływ kapitału, ludzi i usług. Wywołuje to różne nieporozumienia, a nawet konflikty (np. interesów), które powoli podmywają fundamenty jedności światowej nauki. Obrońcy starego porządku stawiają mury i zapory, dwoją się i troją aby oddzielić ziarno od plew, prawdę od fałszu, literaturę od makulatury. Jednym z przejawów ich aktywności są listy drapieżnych czasopism i podejrzanych podmiotów zajmujących się ich ratingiem. Wystarczy wejść na stronę Stop Predatory Journals i uruchomić zakładkę z listą drapieżnych czasopism by się przekonać o skali zjawiska, z którym muszą się mierzyć. 

Jedną z ciekawostek na w/w portalu możemy znaleźć w zakładce Metrics, piętnującej podmioty oferujące podejrzane usługi bibliometryczne:


Można się dziwić, że instytucja obdarzona zaufaniem Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego (które opierało/opiera swoją punktację czasopism spoza JCR na wskaźnikach wyliczanych przez Index Copernicus) pozwala na taką impertynencję. Lista wisi na omawianej stronie od dość dawna, było więc dość czasu na nakłonienie jej autorów do usunięcia z niej Index Copernicus. No chyba że IC spełnia jednak niechlubne kryteria, jasno wyłożone przez autorów strony i w związku z tym nie podejmuje próby z góry skazanej na klęskę ? Jedno z tych kryteriów brzmi:  the methodology for calculating the value is contrived, unscientific, or unorginal.

Na stronie IC znajdujemy informację, że przeprowadzany przez tą spółkę z o.o. proces ewaluacji czasopism jest "oparty na wielowymiarowej ocenie parametrycznej - ponad 100 kryteriów oceny podzielone na odpowiednie obszary działalności czasopisma". Czegóż tam nie ma ! Cuda panie, na kiju*. I pomyśleć, że czołowe światowe rankingi opierają się tylko na jednym kryterium (cytowalność) i ew. jego bezpośredniej pochodnej (indeks H). Nędza.

W zakresie metodologii dowiadujemy się, że ostateczna ocena ICV (Index Copernicus Value) jest sumą punktów z oceny dwóch komponentów: jakości czasopisma i siły jego oddziaływania. Co ciekawe, szczegółowo rozpisano jedynie punktację w ramach pierwszego kryterium (w sumie maksymalnie 100 pkt). Punktacja za siłę oddziaływania czasopisma naukowego pozostaje tajemnicą i składają się nią: cytowalność czasopisma (liczona, jak można zrozumieć, według tzw. bibliografii załącznikowej dostarczanej przez samych redaktorów !) i tzw. dynamika cytowalności czasopisma, która według pomysłodawców jest "bardzo ważnym wymiarem oceny". Ze względu na wspomniany brak punktacji, nie wiadomo jak ważnym, ale sądzę iż  ważniejszym niż trywialna i wykorzystywana do znudzenia przez JCR i Scopus liczba cytowań.

Za największe osiągnięcie intelektualne IC należy jednak uznać traktowanie jakości czasopisma naukowego i siły jego oddziaływania za odrębne komponenty oceny. Wskutek tej innowacji, istnienie czasopism naukowych wysokiej jakości nie posiadających żadnej siły oddziaływania jest nie tylko możliwe, ale i wielce prawdopodobne. Osiągnięciem nieco mniejszego kalibru, ale też godnym odnotowania jest możliwość uznania siły oddziaływania czasopisma, które zwiększyło IF z 0,01 do 0,1 (10x) za większą, niż czasopisma, które zmniejszyło IF z 10,00 do 9,0 (jeśli dynamika cytowalności jest "bardzo ważnym elementem oceny", to czemu nie?). Fajną rzeczą są także inne pomysły ekspertów IC, np. deklarowane "przeciwdziałanie praktykom predatory journals" lub tajemnicze "uruchomienie mechaniki recenzji środowiska naukowego". 

Wszystkie omówione wyżej innowacje wychodzą naprzeciw potrzebom polskiego środowiska naukowego, szczególnie zaś środowiska redaktorów naukowych czasopism humanistycznych, społecznych i ekonomicznych. No i potrzebom reformy innej niż wszystkie, która musi odnieść sukces w dziedzinie poprawy jakości tych czasopism. Bo inaczej się udusi (albo ją uduszą).

Niepokoi mnie tylko jedno. Dlaczego wiele drapieżnych czasopism przysyłających mi (i całej masie innych badaczy) uprzejme prośby o wysłanie do nich maszynopisu pracy, chwali się wyliczoną przez IC punktacją ? Jak to się ma do deklarowanego przeciwdziałania praktykom "predatory journals" ?

* albo mnożenie kryteriów w celu zamazania obrazu. Ta sama taktyka stosowana jest na wielu uczelniach w ankietach oceny pracowników pod kątem ich osiągnięć naukowych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz