Od
pewnego czasu próbuję zrozumieć, dlaczego tak wielu młodych ludzi decyduje się
na studiowanie dwóch lub więcej kierunków. Dla każdego, kto ma możność
obserwować tego typu osoby jest jasne, że nie chodzi tu o nadzwyczajny pęd ku
wiedzy lub potrzebę nabycia rozlicznych umiejętności. Poza wyjątkami,
‘wielokierunkowcy’ to studenci niczym nie wyróżniający się od pozostałych, a jeżeli
już, to nie na plus. Często tłumaczą swoje słabe wyniki nadmiarem zajęć i
wymagań, którym muszą podołać chcąc uzyskać dwa (lub nawet trzy) dyplomy
zamiast jednego. Na pytanie, czy nie lepiej było by poświęcić cały czas i
energię na lepsze opanowanie pojedynczej dziedziny, reagują zdziwieniem. Gdyby
ktoś chciał się dowiedzieć o co chodzi, odpowiedzą grzecznie, że dobre opanowanie
czegokolwiek nie ma tu nic do rzeczy, bowiem nie zwiększa w żaden sposób szans
na polskim rynku pracy. Poza tym ‘dobre opanowanie’ wszystkiego na co uzyskano jakikolwiek
papier (od prawa jazdy poczynając, na dyplomie bądź której uczelni kończąc) jest
deklarowane przez wszystkich starających się dzisiaj o pracę. Dla większości polskich
przedsiębiorców najważniejszą sprawą jest więc liczba załączonych do podania o pracę papierów, spośród
których te potwierdzające ukończenie studiów są szczególnie cenione, ale
jedynie na zasadzie ‘czym więcej tym lepiej’. Jest to typowe dla osób, które nie
miały okazji uzyskać gruntownego wykształcenia, a czasem nawet żadnego, a więc
dla zajmujących się zazwyczaj rekrutacją pracowników w tym kraju. Studenci traktują
więc dyplom głównie jako jeszcze jeden punkt w CV, a okres studiów jako czas
gromadzenia kolejnych punktów do tego dokumentu, a nie wiedzy i umiejętności. Poznanie tego faktu po
latach opacznie rozumianego nauczania ułatwiło mi wreszcie dostosowanie się do
wymogów Krajowych Ram Kwalifikacji* i bardziej elastyczne traktowanie osób
przypadkiem studiujących akurat na moim wydziale.
* Dzięki temu wynalazkowi studenci łatwo dowiedzą się, czego się nauczyli i jakie umiejętności posiedli; nie będą więc musieli sami tego w pocie czoła wymyślać. Poza tym ich fantazja w tym względzie nigdy nie dorównałaby fantazji nauczycieli akademickich.
* Dzięki temu wynalazkowi studenci łatwo dowiedzą się, czego się nauczyli i jakie umiejętności posiedli; nie będą więc musieli sami tego w pocie czoła wymyślać. Poza tym ich fantazja w tym względzie nigdy nie dorównałaby fantazji nauczycieli akademickich.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz